wtorek, 19 marca 2013

Sw.Franciszek z Asyzu....

Sw.Franciszek z Asyzu...

... kilka slow o wspanialym swietym!- teraz patronie nowego PAPIEZA... wszyscy zastanawiamy sie jakim bedzie ?ten nowy Biskup Rzymu?...ile wezmie od swojego imiennika?przypomnijmy wiec sobie postac swietego Franciszka...te ikone malowalam na poczatku 2011 roku... wiosna...
Liban luty 2011r
Juz od jakiegos czasu zajelam sie przygotowywaniem materialow do kolejnej ikony....drewno juz czeka- gotowe od ponad 2 tyg.... zbyt duzo czasu zajela mi poprzednia ikona... Nowa ikona bedzie poswiecona sw.Franciszkowi... to jeden z moich ulubionych swietych...

Swoja prace tworcza tu w Libanie zaczynalam wlasnie od wykonania projektow 11 witrazy miedzy innymi ze sw.Franciszkiem... dla kosciola pod wezwaniem "Swieta ziemia" w Tripoli - nalezacego do braci franciszkanow. Wtedy byl tu misjonarzem Polak-brat Jozefat....razem z nim wykonalismy cala renowacje kosciola- wewnatrz i zewnatrz,oltarz, witraze, ikony Drogi Krzyzowej itd wszystkie projekty i calosc prac remontowych wykonane zostaly pod nadzorem mojego meza-architekta wnetrz i moim...to byla niesamowita praca....


To zdjecie projektu witraza z tego kosciola-sw.Franciszek....bardziej nowoczesne podejscie...jest jeszcze sw.Franciszek ze zwierzetami.... sw. Antoni z Dzieciotkiem Jesus.... i Dziecmi... itd przy okazji odswieze stare albumy i dodam kilka starszych zdjec....


Teraz znow powracam do sw. Franciszka (1181-12260)....odswiezam ciekawostki z jego zycia...ogladam mnostwo zdjec -portretow swietego i niesamowite freski Giotto di Bondone z Bazyliki w Asyzu z serii "Legenda o sw. Franciszku ".... uwielbiam ten okres w malarstwie i architekturze-poczatki renesansu, renesans....zaglebiam sie tej epoce ... czytam i ciogle mam niedosyt...ta lektura mnie calkowicie pochlania.... musze wybrac najwazniejsze epizody z zycia swietego... tego jest mnostwo!!!!....a najbardziej lubie opisy zwiazane z przyroda.... rozmowy sw.Franciszka ze zwierzetami......i o cudach. o stygmatach- to pierwszy przypadek pojawienia sie RAN CHRYSTUSOWYCH U CZLOWIEKA... NO I NOWY SW. EKOLOGOW......!!!                      

Dla was przytocze kilka ciekawych fragmentow z zyciorysu sw.....ale najpierw obejrzyjcie poczatki prac przy ikonie....tym razem wewnatrz ikony jest ramkowy podzial na segmenty...glowna postac w srodkowej czesci i dookola poszczegolne, najwazniejsze wydarzenia z zycia swietego....otrzymalam wzor ale to ode mnie ma zalezec ostateczny wyglad ikony.... tak zastanawiam sie czy nazwa ikona jest tu wlasciwa?- bo to katolicki sw. , nie jest znany w ikonografii...po prostu samo przedstawienie-styl tego obrazu, zlote tlo i podzial wziety z ikonografii.... calosc wykonana bedzie na drewnie ale chce polaczyc styl ikony ze stylem przedstawien na freskach...... w tamtych czasach czesto wykonywano obrazy sakralne na drewnie....oltarze byly arcydzielami kunsztu rzezbiarskiego i malarskiego.....najpierw ogolny szkic na desce, klejenie zlota i powolne wypelnianie kolorem.... zaczynam oczywiscie od glownej postaci sw. Franciszka posrodku..... powyzej anioly trzymajace krzyz...
.... czeka mnie mnostwo pracy...


Liban kwiecien 2010
To juz kwiecien...., czas biegnie,az trudno uwierzyc?...
Teraz czas Wielkiego Postu i przedswioteczne przygotowania.... mnostwo pracy w domu w przedwiosennym balaganie...a i ogrodek czeka... tutaj wiosna przychodzi wczesniej.... mam mnostwo zaleglosci...
Niedawno przyjechalam z kraju , niecale 3 tyg. a czuje sie jak drzewo wyrwane z korzeniami... tak malo czasu i ogrom przezyc!!!...i ciezki powrot do codziennosci...
Bedac w kraju myslami- sercem jestes tu...a bedac tutaj ciogle myslisz o tym co tam?....3 tyg bez pedzelka w dloni!!!!stesknilam sie za malowaniem!!!!powoli wracam....
Nadal pracuje nad ikona sw.Franciszka....po koleji zajmuje sie malymi obrazkami-przedstawieniami najwazniejszych momentow jego zycia... szkice wykonalam od razu na drewnie i powoli zaczynam malowac ,przygotowalam kilka podstawowych kolorow i wypelniam wieksze przestrzenie jak budynki, gory,itd... Postac swietego wyrozniona aureola dookola glowy, duza ilosc postaci -, rodzice sw.Franciszka ,sw Klara ,bracia zakonni , sw.Antoni, biskupi, Papiez , uczeni, znajomi, chorzy, szejch arabski ze swoim dworem.... mozna jeszcze wymieniac postaci, ..... fragmenty architektury i przyrody i to wszystko zamkniete w kilkunastu centymetrach...moja reka po tej przerwie nie jest taka sprawna... malowanie zajmuje mi wiecej czasu...pokrycie zlotem tez bylo trudne... mnostwo detali i jeszcze na koniec ornament na wszystkich ramkach dookola...

Liban maj 2011... Kilka dni temu skonczylam malowanie.. odstawilam ikone na bok ,zeby popatrzec w spokoju , poprawic ewentualnie kilka szczegolow ... Ostatnio malowalam ornament, to ok 400 malych krzyzykow (- w nawiazaniu do symbolu zakonu franciszkanow) - w powiazaniu z ornamentem roslinnym.Pomyslalam na poczatku o tym by jeden krzyzyk przypadl na jeden dzien w roku,ale wyszlo duzo wiecej.....Ornament okala calosciowo ikone i poszczegolne sceny z zycia sw.Franciszka- taka plecionka bolu i cierpienia,smutkow i radosci kazdego dnia....w gornej czesci aniolowie trzymajacy -KRZYZ-symbol meki Panskiej i ZMARTWYCHWSTANIA.KRZYZ to-droga do wybawienia - to tez droga sw. Franciszka , jego umilowanie do CHRYSTUSA- cierpiacego ktore objawilo sie w krwawiacych ranach -stygmatach...cale jego zycie to oddanie siebie - braciom i siostrom zakonynnym , ludziom cierpiocym biednym...ubostwo,modlitwa i milosc do wszystkiego co stworzyl Bog!!!,do wszystkiego co nas otacza.... No i kilka nowych zdjec... moze nie sa idealne... ale mam nadzieje widac ukonczona prace... teraz lakier wykonczeniowy i moge oddac zamowienie....znowu czeka mnie rozstanie ....
..a teraz moje ulubione fragmenty zaczerpniete z strony:SMN-Swiety Franciszek z Asyzu

WŁADZA NAD STWORZENIAMI OŻYWIONYMI
Stworzenia starały się odwzajemniać świętemu Franciszkowi miłością i na jego zasługi odpowiadać wdzięcznością. Pewnego razu, gdy przechodził przez dolinę Spoletańską, koło Bevagna zbliżył się do takiego miejsca, w którym zgromadziła się wielka chmara ptaków różnego rodzaju. Kiedy święty Boży zobaczył je, ochoczo podbiegł do tego miejsca, jako że ze względu na najwyższą miłość dla Stwórcy kochał wszystkie stworzenia. Pozdrowił je w zwykły sposób, tak jakby były istotami rozumnymi. A że ptaki nie zrywały się do ucieczki, podszedł tuż do nich, a przechodząc przez środek ich i wracając, tuniką dotykał ich główek i ciał. Równocześnie ogromnie ucieszony i zdziwiony pilnie je wezwał, by posłuchały słowa Bożego, i mówił: „Bracia moi, ptaki! Winniście chwalić i zawsze kochać swojego Stwórcę, który ubrał was w pióra i dał wam skrzydła do latania. Bo przecież On uczynił was najbardziej wolnymi spośród wszystkich stworzeń, i przydzielił wam czyste powietrze na mieszkanie. Nie siejecie ani nie żniwujecie, a On wami rządzi bez waszej troski” (por. l C 58).
Na te słowa ptaki na swój sposób wyrażały wielkie zadowolenie, wyciągały szyje, rozpościerały skrzydła, otwierały dzioby i uważnie patrzyły na niego. Dopóty nie uleciały z miejsca, dopóki za pomocą znaku krzyża nie dał im pozwolenia i błogosławieństwa. Wróciwszy do braci, Franciszek obwiniał siebie o zaniedbanie, iż przedtem nie kazał do ptaków. Od owego dnia pilnie zachęcał ptaki i zwierzęta, a także stworzenia nie mające zmysłów, do chwalenia i miłości Stworzyciela.
21. Jednego razu przybył do pewnego kasztelu zwanego Alviano, by głosić kazanie (por. l C 59). Lud się zebrał i wszyscy się uciszyli, ale zupełnie nie słyszeli Franciszka z powodu jaskółek, co właśnie w tym miejscu budowały gniazda i bardzo świergoliły. Wtedy, jak to wszyscy słyszeli, zwrócił się do nich, mówiąc: „Siostry moje, jaskółki, już czas, żebym i ja mówił, ponieważ wyście już dosyć się namówiły! Słuchajcie słowa Bożego i bądźcie cicho, aż do skończenia słowa Pańskiego.” A one, jakby były rozumne, zamilkły i nie ruszały się z miejsca, aż całe kazanie się skończyło. Wszyscy, którzy to widzieli, zdumiewali się i wychwalali Boga.



22. W mieście Farmie pewnemu studentowi tak bardzo przeszkadzało natrętne świergotanie jaskółki, że zupełnie nie mógł wytrwać w miejscu, koniecznym mu do medytowania. Nieco zdenerwowany mówił do siebie: „Ta jaskółka była zapewne jedną z tych, które, jak czytamy, nie pozwalały świętemu Franciszkowi głosić kazania, tak że aż nakazał im milczenie.” A potem zwróciwszy się do jaskółki, rzekł:”W imię świętego Franciszka nakazuję ci, abyś pozwoliła mi się złapać. „Ona bezzwłocznie zleciała do jego rąk. Zdumiony student wypuścił ją z powrotem na wolność i więcej już nie usłyszał jej szczebiotu.



23. Święty Franciszek siedział w łodzi, jadąc właśnie do pustelni Greccio przez jezioro Rieti (por. 2 C 167). Wtedy pewien rybak ofiarował mu jakiegoś ptaszka wodnego, żeby uradował się nim w Panu. Święty ojciec wziął go z radością, a potem otworzył dłonie i łagodnie zachęcał, aby swobodnie odleciał. On jednak nie chciał odejść, lecz usadowił się w jego dłoniach jak w gniazdku; podczas gdy Święty długo się modlił z oczyma wzniesionymi do nieba. Po dłuższej chwili, gdy jakby skądinąd wrócił do siebie i oprzytomniał, łagodnie kazał ptaszkowi korzystać bez obawy z pierwotnej swobody. Tak więc, po otrzymaniu pozwolenia razem z błogosławieństwem, ptaszek ruchem ciała wyraził radość i odleciał.
24. Innym razem na tym samym jeziorze jechał łodzią (por. l C 61).Gdy przybił do przystani, otrzymał w darze wielką rybę, żywą. Swoim zwyczajem nazwał ją bratnim imieniem i umieścił poza łodzią. Ale ryba na oczach Świętego igrała w wodzie, z czego bardzo się uradował i wysławiał Chrystusa Pana. Ryba bowiem nie odpłynęła z tego miejsca, dopóki Święty nie dał jej polecenia odejścia.

25. Kiedy święty Franciszek przebywał w pewnej pustelni, według swego zwyczaju uchodząc przed widokiem i rozmową z ludźmi, wtedy sokół w tym miejscu się gnieżdżący związał się z nim wielkim przymierzem przyjaźni (por. 2 C 168). Bo w porze nocnej zawsze swym śpiewem i głosem uprzedzał go o godzinie, w której Święty zwykł był wstawać na służbę Bożą. Było to Świętemu jak najbardziej na rękę, gdyż sokół poprzez tę troskliwość, jaką miał o niego, wygnał zeń wszelkie zwlekanie i opieszałość.
<><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><> </>
A gdy Święty bardziej niż zwykle cierpiał na jakąś chorobę, wówczas sokół oszczędzał go i nie wyznaczał mu tak wczesnego czuwania. Mianowicie, jak gdyby pouczony przez Boga około świtu z lekka tylko trącał w dzwonek swego głosu. Nic dziwnego, że takiego szczególnego miłośnika Stwórcy czczą wszystkie inne stworzenia.

26. Pewien szlachcic z ziemi Sieneńskiej przysłał choremu świętemu Franciszkowi bażanta (por. 2 C 170). On przyjął go radośnie, nie z apetytu do jedzenia, ale z powodu usposobienia, jakie w takich okolicznościach zwykło skłaniać go do radowania się ze względu na miłość Stwórcy. Powiedział więc do bażanta: „Bracie bażancie, niech Stwórca nasz będzie pochwalony!” I rzekł do braci: „Już teraz sprawdźmy, czy brat bażant chce być z nami, czy pójść na ustronie i w miejsce bardziej dla niego odpowiednie.” Na polecenie Świętego jeden z braci odniósł go daleko i położył w winnicy. Ale on natychmiast wrócił pośpiesznie do celi ojca. Ponownie kazał go jeszcze dalej umieścić, ale on z największą szybkością powrócił do drzwi celi i prawie siłą popod tunikami braci, którzy stali w drzwiach, wszedł do środka. Dlatego Święty kazał go troskliwie karmić, uściskał go i uspokajał



Brak komentarzy: